Projekt "Barbarossa 1941"-Relacja z budowy: Czołg BT-5 1/35 Zvezda- Część 2.

BT-5 Zvezda 1/35 –Część 2: Budowa modelu

Po zaprezentowaniu zawartości pudełka przyszedł czas na rozpoczęcie budowy radzieckiego czołgu BT-5 w skali 1/35 od Zvezdy. Model ten od początku sprawia dość specyficzne wrażenie – plastik jest bardzo miękki, niemal „gumowy” w obróbce, co ma swoje zalety (łatwe cięcie, szybkie szlifowanie), ale też wymaga ostrożności, szczególnie przy pracy z nożem i pilnikami.

Sam proces składania dolnej części kadłuba przebiegał bez większych problemów, choć spasowanie poszczególnych płyt bocznych i detali pozostawia trochę do życzenia. Wymaga to miejscami precyzyjnego dopasowywania i delikatnych korekt, szczególnie jeśli zależy nam na solidnym i równym montażu.




Na tym etapie przydarzyła mi się też mała wpadka — uznałem dwie wypustki na górnej płycie kadłuba za pozostałości po wypychaczach z formy i je usunąłem. Jak się później okazało, były to jednak elementy konstrukcyjne. 

Na szczęście udało się to estetycznie naprawić dorabiając części z niepotrzebnej ramki i po pomalowaniu nie powinno być po tym śladu. Dzielę się tym tutaj, bo takie rzeczy się zdarzają każdemu – i warto czasem dwa razy sprawdzić, zanim coś się przeszlifuje na siłę, albo sklei :).

W kolejnej części relacji zajmę się montażem wieży i podwozia. Na razie – BT-5 mimo prostoty konstrukcji wymaga pewnego skupienia i cierpliwości. Ale jak na tę półkę cenową, daje sporo radości z budowy. 



Kadłub został wstępnie sklejony, a górna płyta osadzona na miejscu. Wkleiłem również właz kierowcy – niestety nie obyło się bez szlifowania. Łączenie poszczególnych elementów jest średnie i miejscami dość toporne. Spasowanie niektórych paneli wymusiło korekty, a większe szczeliny uzupełniłem płynną szpachlówką Mr. Hobby – Mr. Dissolved Putty, która świetnie się sprawdziła do wyrównania tych trudniejszych miejsc.


Po sklejeniu kadłuba przyszedł czas na elementy jezdne. I tu pojawiły się pierwsze większe przeszkody – mimo że zestaw wygląda prosto, niektóre mocowania kół okazały się zbyt ciasne lub niedopasowane. W kilku miejscach konieczne było rozwiercenie otworów montażowych, aby koła w ogóle dało się osadzić w odpowiednich punktach. Było to nieco frustrujące, ale z pomocą wierteł i ostrożnego dopasowywania udało się osiągnąć zadowalający efekt.

Kiedy już uporałem się z kołami, wziąłem się za reflektory. Elementy zestawowe są bardzo uproszczone i nie wyglądały dobrze – toporny plastik. Postanowiłem więc rozwiercić je i dorobić wnętrze reflektorów po swojemu. W kolejnych częściach relacji pokażę, jak zamierzam je wykończyć – z wykorzystaniem metalizerów i być może przezroczystego kleju.

Kolejnym etapem było złożenie gąsienic. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało prosto – jednak w praktyce montaż sprawił mi sporo problemów. Każdy segment wymagał dokładnego dopasowania, a część łączeń nie chciała się zazębić, co zmusiło mnie do spędzenia nad nimi więcej czasu niż zakładałem.

Musiałem miejscami zeszlifować punkty styku, aby uzyskać ciągłość i odpowiednie napięcie taśmy gąsienicy. Mimo trudności udało się uzyskać zadowalający efekt, choć nie obyło się bez frustracji. Wniosek? Z pozoru prosta konstrukcja potrafi skutecznie przetestować cierpliwość. Nie wiem czy gąsienice dobrze się ułożyły, ale wierzcie mi, dałem z siebie wszystko, a budowa tych niepozornych gąsienic zajęła mi jeden dzień...



Po zmaganiach z układem jezdnym i gąsienicami przyszedł czas na dalsze prace przy kadłubie i wieży. Dokleiłem błotniki, co okazało się znacznie bardziej czasochłonne, niż się spodziewałem – ich dopasowanie wymagało precyzyjnego szlifowania i wielu przymiarek. Elementy były lekko krzywe i wymagały korekt, zanim dało się je pewnie zamocować. Na kadłubie pojawiły się także kolejne detale, kawałek gąsienicy, oraz łopata oraz kilka drobnych elementów mocujących błotniki. 



Wieża początkowo nie chciała się obracać w kadłubie – okazało się, że winne były zbyt grube „wąsy” mocujące. Po ich delikatnym spiłowaniu wszystko działa płynnie.

Zestawowa lufa, nie była zbyt imponująca, dlatego też zdecydowałem się na małą modyfikację – wymieniłem zestawową lufę armaty na lepszy, metalowy zamiennik firmy RBModel. Wymagało to precyzyjnego rozwiercenia jarzma i delikatnego osadzenia nowej lufy, ale efekt zdecydowanie jest tego wart.

Zgodnie z instrukcją wybrałem wariant z anteną prętową – jest to wersja dowódcza pojazdu. Antena była nieco delikatna w montażu, ale po ostrożnym wyprostowaniu i spasowaniu nadaje modelowi charakterystyczny wygląd. Dorobiłem też "kabel mocujący" wieżę z anteną, ale nie wiem czy go nie wymienię, bo wydaje mi się zbyt cienki.


Na obecnym etapie model wymaga jeszcze uzupełnienia widocznej szczeliny w tylnej części kadłuba dopiero wtedy uznam go za gotowy do etapu malowania.

BT-5 od Zvezdy może nie jest modelem idealnym – miejscami ma słabe spasowanie, a montaż wymaga sporej ostrożności i cierpliwości. Mimo to, przy odpowiednim podejściu jest jak najbardziej sklejalny i daje sporo satysfakcji po ukończeniu. Tematycznie nie jest taki "oklepany" jak kolejny T-34 lub KW-1 :).

Czas na malowanie :D

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja: PZL-37 "Łoś 1/72 Plastyk

Recenzja: "Czołgi II wojny światowej. Ilustrowana Encyklopedia" Jean Restayn Wydawnictwo Vesper-Recenzja książki.

Poradnik modelarski: Część 1: Podstawowe narzędzia oraz akcesoria modelarskie.